Inwestorzy z zagranicy zaczęli dostrzegać w Polsce potencjał w produkcji energii naturalnej. O ile słońca jest u nas nie za dużo, o tyle wiatru nie brakuje. Ostatnie lata to coraz więcej ruchów powietrza. W wielu gminach zainstalowano latarnie napędzane energią słoneczną oraz wiatrową w tym samym czasie. Na górze znajduje się mały panel słoneczny a nad nim wiatrak, którzy potrafi wygenerować energię na niemal całą noc intensywnego oświetlenia. Wróćmy jednak do przyszłości energii wiatrowej w naszym kraju.
Czy więcej farm wiatrowych oznacza tańszy prąd? Tak można sądzić na pierwszy rzut oka. Ale wszystko zależy od tego jakie ceny będą ustalone przez dostawców energii. Według ustawy firmy będą miały zagwarantowane, że Polska będzie odbierać od nich energię za cenę, którą sami zaproponują. Oczywiście ma być to cena konkurencyjna, ale nie wyższa niż ta ze źródeł tradycyjnych. W końcu pozyskanie energii wiatru wiąże się głównie z kosztem budowy wiatraków oraz opłaty za teren. Reszta to czysty zysk. Trzeba jedynie czekać na dobre warunki atmosferyczne, czyli wietrzne dni.
Za inwestycjami na terenie polski stoi niemiecki koncern (http://www.rwe.pl/web/cms/pl/621782/start/RWE), który w ostatnich latach zbudował najwięcej elektrowni wiatrowych w naszym kraju. Chęć inwestowania tak dużej spółki w naszym kraju pokazuje, że mamy wiele do zaoferowania zachodowi. Wszystkie te działania pozytywnie wpłyną na traktat zawarty między państwami UE. Dotyczył on energii odnawialnej, która w krajach Unii powinna wynieść 20% ogólnych zasobów do roku 2020. Mamy więc około 5 lat by podnieść ten próg. Aktualnie wcale nie jest tak źle. Można szacować, że połowa planu została spełniona. Widząc to jak zmieniają się także polskie domy jednorodzinne można liczyć na coraz lepsze lata dla ekologicznej energii. Bardzo ważne by skorzystały z niej duże miasta, które cierpią na zanieczyszczenia powietrza. W końcu parki wiatrowe nie generują dodatkowych spalin jak elektrociepłownie.