Wystarczy kilkadziesiąt przejechanych kilometrów, by określić samochód mianem używanego. Perfekcyjnie nowe auto nie może mieć żadnych śladów użytkowania. Dopiero wtedy jego cena jako nowego auta jest akceptowalna. Z drugiej strony nawet 100 tysięcy kilometrów dla nowoczesnego silnika to żaden wyznacznik zużycia. Przy obecnych rozwiązaniach technologicznych kwota sprzedaży używanego samochodu z wyprodukowanego po roku 2013 nie odbiega tak bardzo od ceny auta z salonu.
Z czego biorą się tak małe różnice w cenie?
Jeżeli samochody używane wyprodukowane w roku 2015-16 różną się od nowego kwotą 10-15 tysięcy złotych, to można uznać to za całkowicie normalne. Samochody o przebiegu nie większym niż 10 tysięcy kilometrów potrafią utrzymać cenę bliską nowym, ze względu na brak wizualnych śladów użytkowania. Dla silników benzynowych 10 tysięcy przebiegu to wstęp do rozgrzewki. Szczególnie dobrze ceny trzymają silniki o pojemności 1969 ccm i mocy 125-150 KM. Nieźle wypadają też wersje wzbogacone wersje wyposażenia. Na przykładzie oferty Volvo (http://www.volvocars.com/pl/modele/volvo-selekt) będą to: summum, momentum i kinetic. Właściciele firm szukający reprezentacyjnego sedana poszukują rozbudowanych wersji wyposażenia z przebiegiem nie wyższym niż 100 tysięcy kilometrów. Płacąc nawet 15 tysięcy złotych mniej, zyskują świetnie wyglądający używany samochód z bogatym wyposażeniem na najbliższe lata.
Szybko kupił, szybko sprzedaje – powód?
Uszkodzenie mechaniczne lub zawód ze strony kultury pracy to powody sprzedaży starych samochodów. Nowe auta wracają do obiegu z całkowicie innych pobudek. Ich stan mechaniczny i wizualny wygląda na nowy, co może budzić podejrzenia. Tak naprawdę ten stan rzeczy wiąże się z bardzo trywialnymi powodami. Zarabiając ponad 100 tysięcy złotych rocznie netto ludzie, potrafią wydawać pieniądze na różnie niepotrzebne rzeczy. Zmiana samochodu co 1-2 lata na najnowszy model z salonu to jeden z takich kaprysów. Spotkałem się z nim wielokrotnie. W innym przypadku używane samochody z niewielkim przebiegiem są inwestycją dokonaną w złym momencie. Firma szuka oszczędności i decyduje się sprzedać wszystko, co nie jest jej niezbędne. Trzeci przypadek to samochody powystawowe. Jeżdżą nimi potencjalni nabywcy u dealera i testują model. Po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów salon sprzedaje je jako używany model.
Widać jak na dłoni, że auta produkowane od 2014 roku do dzisiaj mają szczególny kredyt zaufania i mocno trzymają cenę nawet pomimo tysięcy kilometrów przebiegu. Warto zainteresować się nimi, zwłaszcza wtedy, gdy ich przeznaczeniem jest praca w firmie jako pojazd reprezentacyjny. W końcu droższe wersje wyposażenia już po roku mogą spaść z ceny o kilkanaście tysięcy złotych.