Każdy większy producent smartfonów chce mieć swojego flagowego przedstawiciela z górnej półki ceny i wydajności. Ma to związek zarówno z rosnącym popytem na tak potężne urządzenia mobilne, jak i swojego rodzaju potwierdzeniem statusu marki. Nie istnieje już wielka trójka, piątka czy inna cyfra opisująca grupę liczących się w branży producentów smartfonów. Konsumenci sięgają chętnie po produkty rodzimych marek, chińskie telefony o niezłej specyfikacji i premierowe egzemplarze. Nie zmienia to faktu, iż flagowce przestały być jednostką prezentującą wszystko, co najlepsze, a masowym wyrobem tworzonym w celu prześcigania się z konkurentami.

źródło: http://foter.com/
Apple i Samsung to jedyne duże marki, które trzymają się założenia „flagowego reprezentanta firmy”. Koreańczycy poza swoim Galaxy S, mają jeszcze Galaxy Note, który przedstawiany jest raczej jako biznesowy model. Natomiast Apple trzyma się numerków iPhonów, wydawanych co 1-2 lata. Natomiast LG przestało trzymać się jednego flagowego modelu z serii G na rzecz serii V. Nowy V30 od LG jest smartfonem bliźniaczym do najdroższego obecnie G6 i nie różni się od niego specjalnie wyglądem oraz parametrami. Natomiast Sony nie może zdecydować się, czy seria Z to ich główny produkt, czy może lepiej iść w modele XZ z dopiskiem premium. OnePlus to marka, która miesza na rynku bardziej niż Makłowicz w garnku z zupą warzywną. W pierwszej dziesiątce benchmarka są ich 3 modele. Każdy kosztuje przynajmniej 2600 złotych. Kolejna kwestia to częstotliwość wydawania telefonów z górnej półki. Nowy model raz do roku to trochę przesada. Najlepiej wypada tutaj Apple, które świetnie optymalizuje swoje smartfony. Taki iPhone 5 dalej świetnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu, a jego aparat miażdży konkurencję do kwoty 1000 złotych, gdzie powyższy model kosztuje około 500 złotych z drugiej reki.

źródło: http://foter.com/
Duże zapotrzebowanie rynku na smartfony z górnej półki to mit. Liczy się optymalizacja, wydajność i ponadczasowy desing. Wystarczy jedna premiera flagowca na 1,5 roku, by nasycić rynek. Teraz jest on przesycony, a konsument skołowany.