Piszę ten tekst z niecierpliwością czekając na wypuszczenie nowego Need for Speed na komputery osobiste PC. Nie posiadam konsoli do gier a premiera moich ulubionych wyścigów na komputery została opóźniona o jakieś 4 miesiące. Serwis Origin, na którym znajdzie się moja gra daje mi możliwość wypróbowania jej 7 dni przed premierą. I tutaj wchodzi tytułowy „wczesny dostęp” (ang. early access). Dzięki niemu za drobną opłatą możemy przez pewien czas testować gry kilka dni przed trafieniem płyt na półki lub do sklepów cyfrowych.
Origin Vault
Pierwszym rodzajem wczesnego dostępu jest najbliższy mi origin early access i abonament vault. Płacąc około 15 złotych miesięcznie mam dostęp do kilku pełnych wersji bardzo znanych i dobrych gier. Oprócz tego mogę pobrać ich wersje demo lub skorzystać z wczesnego dostępu do zapowiedzianych tytułów. Świetna sprawa dla prawdziwych fanów elektronicznej rozrywki, którzy chcąc wydawać pieniądze mądrze. Mój ukochany NFS wychodzi dopiero 17 marca. Jednak wczesny dostęp pozwala mi zagrać w niego już 10 marca przez 10 godzin. To trochę krótko, ale ostatecznie pozwala zredukować stres i silne zniecierpliwienie. Rozkładając sobie to na 1,5 godziny dziennie można naprawdę doczekać do ostatecznej premiery. Wszelkie postępu w grze zostaną zapisane na koncie i mogą być powiązane z pełną wersją gry. Dzięki czemu nie musimy zaczynać wszystkiego od nowa jeżeli nie chcemy.
Uwaga na niekończące się projekty
Największy koszmar gracza, to świetny tytuł, który nigdy nie wyszedł z wersji beta. Jeszcze gorzej jeżeli w ogóle nie zapowiada się by gra była wydana w pełnej kompletnej wersji. Taką rzecz spotkał na przykład The Forest, który od długiego czasu jest w ciągłej wersji próbnej. Identyczna sytuacja wiąże się z każdą grą typu survival wydaną w ostatnich 3 latach. Nie dosyć, że takie tytuły nie są w pełni kompletne i często zbyt dobrze zoptymalizowane, to jeszcze musimy za nie zapłacić by w ogóle zacząć testy.